poniedziałek, 2 marca 2015

JB (GOT7) - "W drodze po marzenia" : cz.1/?

No heja XD Powracam do Was z kolejnym opowiadaniem ^^ Powiem szczerze: Nie mam czasu teraz jak go skończyć (może w weekend się za to zabiorę), więc postanowiłam podzielić je na części :3 Nie mam pojęcia ile ich będzie, więc bądźcie cierpliwi :D  
Sądzę, że to tyle ode mnie, a teraz życzę miłej lektury i liczę na odzew z Waszej strony jak się podobało :3
P.S.
Możecie pisać propozycje, czy ma to być opowiadanie dłuższe, czy krótsze (góra 3 części) ^^
Jestem otwarta na propozycje :3

____________________________________________

Stałaś właśnie przed sceną i podziwiałaś występ chłopaków. Poruszali  się w jednakowym tempie, płynnie i pewnie. Ich głosy brzmiały wręcz fantastycznie, idealnie się dopełniały. Byłaś z nich dumna, że zdobyli odwagę by iść na przesłuchanie do wytwórni, a to w pewnym sensie była także twoja zasługa. Spojrzałaś się na chłopaka, w którym byłaś zakochana i uśmiechnęłaś się na wspomnienia, które właśnie do ciebie napłynęły.


Gdy byłaś mała zostałaś adoptowana przez parę Koreańczyków. Język nie był dla ciebie przeszkodą, ponieważ wychowywali cię od niemowlęcia. Nie było co ukrywać, że byłaś adoptowana, ponieważ to widać na pierwszy rzut oka, ale twoi rodzice adopcyjni nie mogli nic powiedzieć o twojej prawdziwej rodzinie, gdyż okazało się, że matka zginęła przy porodzie, a ojca tam nie było. Jedyne co wiedziałaś to to, że urodziłaś się w Korei.  Minęło dokładnie 19 lat od tamtego momentu i akurat dzisiaj wypadały twoje urodziny. Wraz z rodzicami i bratem Jinyoungiem postanowiliście pójść do restauracji. Jako prezent dostałaś wymarzone słuchawki oraz bilet na koncert ulubionej grupy. Byłaś bardzo szczęśliwa z otrzymanych podarunków. Gdy wróciliście do domu przebrałaś się w coś wygodniejszego niż sukienka i zeszłaś na dół. Jinyoung już tam czekał. Tego dnia był piątek, więc jak co tydzień twój brat miał występ w jednym z klubów ze swoimi kolegami z grupy, a ty jak zawsze szłaś popatrzeć i posłuchać. Nie byli oni w jednym wieku, lecz bez przeszkód się dogadywali. Cieszyłaś się bardzo, że Jr. – tak go nazywali koledzy z zespołu – pozwala ci z nim tam chodzić, ponieważ chcąc nie chcąc podobał ci się jego przyjaciel Im Jaebum lub po prostu JB. Znaliście się od dzieciństwa, więc spędzaliście we trójkę sporo czasu, lecz pewnego dnia na walentynki dostałaś od niego czekoladki z ,,pretekstem, że jego mama upiekła za dużo. Od tego momentu codziennie o nim myślisz. Gdy doszliście już do klubu skierowaliście się do przejścia dla pracowników, gdzie czekała reszta waszej paczki.
-No nareszcie jesteście! – pierwszy zauważył was Mark, który był najstarszy w grupie. -Myślałem, że znowu zapomniałeś o występie Jr.- powiedział złośliwie BamBam -Co ty Bam, myślisz, że ja bym pozwoliła mu o tym zapomnieć? – odparłaś ze śmiechem. Z BamBam’em dogadywałaś się najlepiej z całej grupy. Był dla ciebie małym słodkim braciszkiem. Gdy tak staliście i rozmawialiście drzwi dla personelu się otworzyły i wyłonił się zza nich JB. -Wszystko przygotowane, możemy wchodzić – powiedział, po czym spojrzał na ciebie i Jr. – O nareszcie jesteście – i uśmiechnął się. Ten widok zaparł Ci dech w piersiach. Kiedy się uśmiechał wyglądał naprawdę bosko, w ogóle cały był idealny i nieziemsko seksowny. Z rozmyślań wyrwał cię Bam. -Ej ___ (tu wstaw swoje imię), ślinka ci cieknie z ust- powiedział z poważnym wyrazem twarzy. -CO?! To niemożliwe – zaczęłaś wycierać usta rękawem. -Ej, spokojnie, żartowałem tylko – zaśmiał się Tajlandczyk – chciałem tylko w końcu odwrócić twoją uwagę od JB. -C-co… Nie wiem o czym ty mówisz – odparłaś zmieszana. -Jak to nie? Przecież wszyscy w zespole wiedzą, że on ci się podoba, nawet twój brat. Chyba tylko JB tego nie zauważa, ale nie wiem, czy to przez to, że jest taki zajęty, czy po prostu taki głupi – po ostatnim wyrazie uderzyłaś go lekko w ramię, po czym śmiejąc się weszliście do budynku. Jak zwykle chłopcy poprosili Cię o pomoc jako stylistki, makijażystki i po prostu przyjaciółki. Jako ostatni został ci do przyszykowania JB. Gdy do niego przyszłaś siedział na fotelu i grzebał coś w swoim telefonie. Odchrząknęłaś, żeby zwrócić jego uwagę. Gdy tylko cię zauważył, uśmiechnął się. -O, już jesteś. Szybko dzisiaj idzie. -Owszem. Dzisiaj tylko lekkie podkreślenie oczu i styl miejski – powiedziałaś, po czym zaczęłaś szukać odpowiednich ubrań. Byłaś tak pochłonięta, że nawet nie wiedziałaś kiedy JB podszedł do ciebie i przytulił od tyłu. Wciągnęłaś głęboko powietrze z zaskoczenia, a serce zaczęło ci bić 2 razy szybciej. Poczułaś jego oddech na szyi. Dostawałaś od tego dreszczy przyjemności. -Wszystkiego najlepszego ____ - szepnął ci do ucha. -D-dziękuję bardzo – odpowiedziałaś nieśmiało. - Stój tak przez chwilę – wziął ręce z twojej talii, żeby chwilę później pojawić się przed tobą – zamknij oczy – poprosił. Spełniłaś jego prośbę. Moment później poczułaś coś na swoim nadgarstku. Chciałaś już otworzyć oczy, jednak w ostatniej chwili się powstrzymałaś. -Możesz już otworzyć – usłyszałaś. Gdy to zrobiłaś twoim oczom ukazała się piękna gruba złota bransoletka. Zauważyłaś na niej jakieś napisy. -To są nasze inicjały. Mam nadzieje, że będziemy już zawsze razem – powiedział i szeroko się uśmiechnął. Spojrzałaś na niego smutna. Dla niego te słowa oznaczały coś innego niż dla ciebie, więc nawet nie robiłaś sobie nadziei. Odetchnęłaś głęboko. -Dziękuję za prezent, jest śliczny. Nie trzeba cię dzisiaj malować, więc po prostu ubierz tylko to, co uszykowałam na krześle – powiedziałaś, po czym bez oglądania się za siebie wyszłaś z pomieszczenia. Gdy chłopcy już występowali przekazałaś jednej z pracownic klubu, która była twoją przyjaciółką, że jutro przyjdziesz uporządkować ich garderoby i żeby powiedziała twojemu bratu, że byłaś zmęczona i wróciłaś do domu. Przed wyjściem ostatni raz rzuciłaś okiem na JB. Widać, że był szczęśliwy robiąc to co kocha. Zawsze uwielbiał śpiewać i tańczyć. Gdy dotarłaś do domu przywitałaś się z rodzicami, życzyłaś dobrej nocy i poszłaś na górę do swojego pokoju. Miałaś szczęście, że był połączony z łazienką, więc nie musiałaś już dzisiaj z niego wychodzić. Wzięłaś szybki prysznic i położyłaś się spać. Następnego dnia po śniadaniu Jr. zaczepił cię w drodze do pokoju. -Hej siostra, czemu wczoraj wcześniej wróciłaś? – spytał zdziwiony – Nigdy nie wychodziłaś przed końcem, nawet wtedy, gdy byłaś chora. -Ach, wybacz, byłam już zmęczona. -JB się o ciebie martwił. -Przepraszam cię, ale muszę teraz iść do klubu, żeby wszystko poukładać na swoje miejsce – powiedziałaś, po czym wyszłaś. W drodze jak zwykle nie obyło się bez kilku piosenek. Nigdzie nie ruszałaś się bez swoich słuchawek. Gdy dotarłaś na miejsce od razu udałaś się w stronę pokoju chłopców. Nie spodziewałaś się tego, co tam zobaczyłaś. JB jak gdyby nigdy nic spał na kanapie w samych spodniach i przykryty kocem, który opadał już prawie cały na podłogę. Zarumieniłaś się widząc jego umięśniony brzuch. Podeszłaś do niego cichutko nie chcąc go budzić, okryłaś go dokładniej kocem, po czym na palcach krzątałaś się po pokoju odkładając wszystkie rzeczy na swoje miejsce. Gdy już skończyłaś usiadłaś w fotelu naprzeciw kanapy i przyglądałaś się śpiącemu chłopakowi. Nie minęło 10 minut, a ten się obudził. Gdy zobaczył ciebie, od razu się podniósł, podszedł do ciebie i mocno przytulił. -Ach, _____, jak dobrze, że tu jesteś! Myślałem, że jesteś na mnie zła czy coś, choć nie wiem za co! – Nie mógł przestać gadać. Nie chciałaś tego robić, ale odtrąciłaś go od siebie dość gwałtownie. -Ej _____, co jest? – dopytywał się zmartwiony. -A to jest, że jesteś idiotą! – cała rozpacz w tobie od wczorajszego wieczoru wyleciała na światło dzienne. -Ale co ja takiego zrobiłem? – był mocno zdezorientowany. -Nic nie zrobiłeś i w tym właśnie problem. Nie zrobiłeś nic, żeby dostrzec, że żywię do ciebie bardzo silne uczucie, że mi się podobasz, że się w tobie zakochałam ciołku! – łza skapnęła ci po policzku. JB podszedł do ciebie i starł kciukiem samotną kroplę na twoim policzku. Byłaś jednocześnie szczęśliwa i zażenowana. Szczęśliwa, że chłopak zna już twoje uczucia, a zażenowana, że to ty musiałaś wykonać pierwszy krok.
-_____, kocham cię. To tylko trzy słowa, ale wypowiedziane przez odpowiednią osobę tak wiele znaczą. Spojrzałaś chłopakowi w oczy. Widziałaś w nich troskę. Wtuliłaś się w tors JB, a on objął cię. Staliście tak dobre 10 minut, w czasie których żadne z was nie wypowiedziało ani słowa. Ciszę przerwał twój telefon. Dzwonił Jr. -Hej siostra, rodzice się pytają kiedy będziesz, bo za 15 minut będzie obiad. -Powiedz im, że już wracam- rozłączyłaś się. – Przepraszam, muszę już iść do domu – zwróciłaś się do JB. -Poczekaj chwilę – chwycił cię za rękę, gdy wychodziłaś i przyciągnął do siebie. Otworzyłaś szeroko oczy. Wsze czoła i nosy się stykały. Czułaś jego oddech na swojej skórze. Czas jakby nagle zwolnił. Liczyła się teraz tylko ta chwila. JB najpierw leciutko musnął twoje usta i odsunął się troszeczkę od ciebie, lecz nie pozwoliłaś mu na zbyt wiele. Chwyciłaś go za szyję i namiętnie pocałowałaś. Miłość zbierana w tobie od 7 lat dała się we znaki. Mimo, że byliście bardzo blisko siebie, chciałaś więcej. Chciałaś być jeszcze bliżej niego i on chyba też tego chciał, bo również przyciągnął cię mocniej do siebie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz